równoległych, o światów powtarzalności, o tym, że ileś tam milionów lat świetlnych od osiedla Za Żelazną Bramą jesteśmy identyczni, w takim samym mieście, domu, oglądając głupawy film i paląc haszysz, a może nie jesteśmy wcale tacy sami. Może Runio nie jest Runiem tylko Runioxem, może zamiast esencji z konopi palimy w stu procentach chemiczne a jednocześnie nieprawdopodobnie zdrowe narkotyki przy okazji miłych wizji leczące kosmiczną astmę, w swoich skafandrach, teraz nieregulaminowo rozchełstanych. Za ogromnym iluminatorem przelatują dostojnie wielkie transportowce i międzyplanetarne jumbo-jety, powietrzne tramwaje kursujące po niewidzialnych torach między unoszącymi się w przestrzeni osiedlami. <br>Albo my dwaj, miliardy lat temu, biliony lat