ruchu, kręciła się ospała szafa i łóżko, i stolik. I jakaś postać pędzi w nieznane przestrzenie. Adaś zamknął szybko oczy, porażony niezwykłym zjawiskiem, drobny ten zabieg nie zdołał jednak powstrzyma. zawrotnego pędu: tę jedynie mało pocieszającą poczuł odmianę, że zamiast podążać w towarzystwie starych gratów od zachodu ku wschodowi leci w tej chwili sam, bez martwego inwentarza, w jakąś głęboką, bezdenną otchłań. Musiał krzyknąć w nagłej trwodze i to go ocaliło przed zniknięciem w czeluściach: ktoś go chwycił za rękę i zatrzymał. Znowu otworzył oczy i ujrzał pochyloną ponad sobą twarz ludzką, lecz tak niezmiernie rozległą, olbrzymią i o zamazanych rysach, jak gdyby