nie kiwnie , choćby stał z założonymi rękami.<br>- Panie Boryczko! - zawołał Bandera - kuchnia na pana czeka.<br>"Pewnie zając i barania gotowa." Istotnie obie te potrawy leżały na oknie i stygły - gdyby cokolwiek później przyszedł, Balcer wściekłby się: ;,Potem pan przyniesie z powrotem, bo gość powiedział, że zimne!" Ale szef nie miał w tej chwili nic do roboty, więc był w dobrym humorze. Zresztą lubił Romana. "Pamiętam, jak przyszedł do tacek, to taki mały smyk był" - mówił zniżając rękę do poziomu kolan i zaciągając się papierosem Romana <page nr=197>.<br> Oczywiście o tym, że go nieraz, jak batem, palnął mokrą ścierką w tyłek, wcale nie wspominał.<br>Wracając na