to, że B. tak realistycznie opisał ciało, z którego Lone była niezadowolona. Chyba przyczyną był także fakt, że zapragnął przypisać sobie wiedzę Boską. Że opowiadał, jakby wiedział, co myślała Lone, oraz co myślał i co robił obcy, którego B. nigdy nie widział i nie słyszał. Gdyby wykładowca wytłumaczył jej wszystko w trybie przypuszczającym (szeptała do siebie wzburzona policjantka), pytając ją co chwila, czy istotnie tak było, to wówczas, owszem, mogliby spotkać się w trakcie delikatnego procesu komunikacji. Ale nie, on postanowił pouczyć ją o tym, jak wyglądają fakty - i to wbrew jej ustaleniom. Jakby to on, a nie ona, był państwowym ekspertem