Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
się za nimi z zazdrością, a Bobek szczeknął parę razy uprzejmie, ażeby okazać, że bierze żywy udział w rozmowie.
Już byli daleko, daleko za miastem, wśród pól rozjaśnionych dojrzewającym zbożem. Szli ciągle brzegiem wesołej rzeki i ciągle mieli pod stopami scałowany jej wargami piasek.
- Nikomu nie będziemy mówili, że idziemy w świat - powiedział ojciec.
- Boby się wyśmiewali - zgodnie kiwnęła głową Henrysia.
- I nawet nie wierzyliby nam - ciągnął ojciec - będziemy twierdzili, że udajemy się tam a tam.
- Aha.
- Teraz spróbujemy, czyby nas nie podwieźli tą żaglówką.
- Bardzo dobrze. Ale dokąd, tatusiu, dokąd? Przecież musisz określić jakieś miejsce, gdzie pragniesz być podwieziony. Nie
się za nimi z zazdrością, a Bobek szczeknął parę razy uprzejmie, ażeby okazać, że bierze żywy udział w rozmowie. <br>Już byli daleko, daleko za miastem, wśród pól rozjaśnionych dojrzewającym zbożem. Szli ciągle brzegiem wesołej rzeki i ciągle mieli pod stopami scałowany jej wargami piasek. <br>- Nikomu nie będziemy mówili, że idziemy w świat - powiedział ojciec.<br>- Boby się wyśmiewali - zgodnie kiwnęła głową Henrysia. <br>- I nawet nie wierzyliby nam - ciągnął ojciec - będziemy twierdzili, że udajemy się tam a tam. <br>- Aha. <br>- Teraz spróbujemy, czyby nas nie podwieźli tą żaglówką. <br>- Bardzo dobrze. Ale dokąd, tatusiu, dokąd? Przecież musisz określić jakieś miejsce, gdzie pragniesz być podwieziony. Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego