więcej niż nabrzmiałe wargi, wabiła, obiecywała.<br>Podobała mu się Grace. Matka jej była Angielką, może dlatego dziewczyna nie miała w sobie pokory indyjskich kobiet, nie czekała z opuszczonymi powiekami i pochyloną głową, aż ją mężczyzna raczy dostrzec, zaszczyci skinieniem - sama dążyła naprzeciw.<br>Drobne, zwięzłe ciało, owinięte w zielone sari, które wabiąco przesłania jej nagość, pobudza wyobraźnię. Duże, ciemne oczy zdają się pytać zaczepnie. Czarne włosy zebrane w luźny węzeł oplata wianek z nawleczonych pączków jaśminu; umierając ślą słodkie tchnienie. Oprócz złotych kółek brzękających na przegubie nie nosiła żadnych klejnotów. Nie musi zdobić szyi i uszu, wie, że jest piękna. Wąskie, wypielęgnowane