Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
i woda spływała bez opamiętania jak rachityczny wodospad. "Zostaw! - mówi pani de Merteuil - niech leci". Nie, nie może tak lecieć. Cieknąca woda nie daje mi chwili spokoju - na niczym nie mógłbym się skupić. Wlazłem na muszlę i próbowałem włożyć tego plastikowego członka

(bo przecież nie fallusa, nie chuja!) do plastikowej waginy. Bez rezultatu. Pani de Merteuil stała u dołu i połyskiwała złotym pyłem, miriadami światełek wędrujących i poszukujących się pośród włosów. Śmiała się. Widać w moich klozetoerotycznych usiłowaniach coś ją wzruszało. Co chwila łapała mnie za spodnie i usiłowała ściągnąć. Byłem jednak uparty. Zleźć teraz bez sukcesu? Cóż za żenująca impotencja
i woda spływała bez opamiętania jak rachityczny wodospad. "Zostaw! - mówi pani de Merteuil - niech leci". Nie, nie może tak lecieć. Cieknąca woda nie daje mi chwili spokoju - na niczym nie mógłbym się skupić. Wlazłem na muszlę i próbowałem włożyć tego plastikowego członka<br> &lt;page nr=112&gt;<br> (bo przecież nie fallusa, nie chuja!) do plastikowej waginy. Bez rezultatu. Pani de Merteuil stała u dołu i połyskiwała złotym pyłem, miriadami światełek wędrujących i poszukujących się pośród włosów. Śmiała się. Widać w moich klozetoerotycznych usiłowaniach coś ją wzruszało. Co chwila łapała mnie za spodnie i usiłowała ściągnąć. Byłem jednak uparty. Zleźć teraz bez sukcesu? Cóż za żenująca impotencja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego