Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 6
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
kawałek słoniny kupionej nielegalnie od szmuglerzy. Na miejscu można było liczyć na ziemniaki i mleko, a zaświadczenie, że wyjeżdżamy legalnie na urlop, dawało nam prawo do kartek na chleb.
Pociąg do Zakopanego odchodził z Krakowa wczesnym rankiem, trzeba więc było nocować u znajomych blisko dworca. Wreszcie szczęśliwie znalazłyśmy się w wagonie i pociąg ruszył. Po iluś tam godzinach jazdy, pociąg, wyrzucając snopy iskier i kłęby dymu, wspiął się na Obidową. Stąd widać już Tatry. Mniej więcej na wysokości Lasku, nagle, ze zgrzytem hamulców pociąg zatrzymał się w szczerym polu. Pasażerowie rzucili się do okien. Wzdłuż wagonów biegli gestapowcy z psami. Nie
kawałek słoniny kupionej nielegalnie od szmuglerzy. Na miejscu można było liczyć na ziemniaki i mleko, a zaświadczenie, że wyjeżdżamy legalnie na urlop, dawało nam prawo do kartek na chleb.<br>Pociąg do Zakopanego odchodził z Krakowa wczesnym rankiem, trzeba więc było nocować u znajomych blisko dworca. Wreszcie szczęśliwie znalazłyśmy się w wagonie i pociąg ruszył. Po iluś tam godzinach jazdy, pociąg, wyrzucając snopy iskier i kłęby dymu, wspiął się na Obidową. Stąd widać już Tatry. Mniej więcej na wysokości Lasku, nagle, ze zgrzytem hamulców pociąg zatrzymał się w szczerym polu. Pasażerowie rzucili się do okien. Wzdłuż wagonów biegli gestapowcy z psami. Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego