Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
wreszcie powiadał: To zbyt miałkie!
To się nadaje na podpałkę!
Wiecznie ten klecha! Do znudzenia!
Pewnie ci nie dał rozgrzeszenia
za to, że w kwiecie swej młodości
waliłeś konia bez litości!
Szmaciaka jednak nie przepędzał.
I tak się tej współpracy przędza
snuła przez lata. Wtem kataklizm -
wszystko zatrzęsło się i wali!
Straszliwa czystka jest w Urzędzie
i Rurkę z trzaskiem szef wywalił.
Szmaciak z opresji się wywinął,
szafując zręcznie wazeliną,
potem, jak wiemy, poszedł w górę,
dla Rurki czasy zaś ponure
nastały. Musiał zwiewać z Skisła,
bo straszna chmura nad nim zwisła.
Sadysta! zbir! zły duch Urzędu!
Nie miano dlań najmniejszych
wreszcie powiadał: To zbyt miałkie!<br>To się nadaje na podpałkę!<br>Wiecznie ten klecha! Do znudzenia!<br>Pewnie ci nie dał rozgrzeszenia<br>za to, że w kwiecie swej młodości<br>waliłeś konia bez litości!<br>Szmaciaka jednak nie przepędzał.<br>I tak się tej współpracy przędza<br>snuła przez lata. Wtem kataklizm -<br>wszystko zatrzęsło się i wali!<br>Straszliwa czystka jest w Urzędzie<br>i Rurkę z trzaskiem szef wywalił.<br>Szmaciak z opresji się wywinął,<br>szafując zręcznie wazeliną,<br>potem, jak wiemy, poszedł w górę,<br>dla Rurki czasy zaś ponure<br>nastały. Musiał zwiewać z Skisła,<br>bo straszna chmura nad nim zwisła.<br>Sadysta! zbir! zły duch Urzędu!<br>Nie miano dlań najmniejszych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego