Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
była to tak zwana zupa ze wszystkiego. To "ze wszystkiego" należy traktować dosłownie. Każdy mógł znaleźć coś wystarczająco obrzydliwego: mózgowie, cięte w kostkę płuca, plastry żołądków, nerki, genitalia, szpik i diabli wiedzą co jeszcze.
Przejmuję wachtę od Miasaki i frunę po gigantycznej fali ku mecie. Uskrzydlony "Fuji III", rozbryzgując wodę, wali tonami swego kadłuba z hukiem mogącym przerazić nieobytego z takim kolosem. Podziwiam załogę. Cóż za twardzi chłopcy! Jest przecież koło zera, a oni, doszczętnie przemoknięci, tkwią twardo na nawietrznej burcie, gotowi do akcji na każde skinienie kapitana. Fantastyczna wiara!
Likwidujemy spinaker, zmieniając hals na wiatr. Dwie setki kwadratowe dakronu. Bitwa
była to tak zwana zupa ze wszystkiego. To "ze wszystkiego" należy traktować dosłownie. Każdy mógł znaleźć coś wystarczająco obrzydliwego: mózgowie, cięte w kostkę płuca, plastry żołądków, nerki, genitalia, szpik i diabli wiedzą co jeszcze.<br> Przejmuję wachtę od Miasaki i frunę po gigantycznej fali ku mecie. Uskrzydlony "Fuji III", rozbryzgując wodę, wali tonami swego kadłuba z hukiem mogącym przerazić nieobytego z takim kolosem. Podziwiam załogę. Cóż za twardzi chłopcy! Jest przecież koło zera, a oni, doszczętnie przemoknięci, tkwią twardo na nawietrznej burcie, gotowi do akcji na każde skinienie kapitana. Fantastyczna wiara!<br> Likwidujemy spinaker, zmieniając hals na wiatr. Dwie setki kwadratowe dakronu. Bitwa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego