Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
tej chwili Olo zamilkł: pod drzwi ktoś podchodził. Stanął. Spojrzeli po sobie wstrzymując oddech. Wstydzili się własnych oczu. Trzy krótkie dzwonki. Olo szamocze się z zamkiem. Wchodzi Zygmunt. Jest w swoim eleganckim garniturze. Jednym rzutem oka ocenia, że są wszyscy.
- Dzień dobry panom, trochę się spóźniłem, co? - Raptem otwartą dłonią wali w plecy Czarnego Ola. Rzucają się teraz na niego. Witają się sami między sobą, ściskają sobie ręce - ci, co od godziny siedzieli tu razem.
- Wszyscy! - Spóźniłem się nieco, ale skopałem z pół morgi czyjejś działki... relacjonuje Zygmunt. - Rwałem tymi ogródkami na przełaj, aż gdzieś nad Wisłę. Ale i tak, kiedy
tej chwili Olo zamilkł: pod drzwi ktoś podchodził. Stanął. Spojrzeli po sobie wstrzymując oddech. Wstydzili się własnych oczu. Trzy krótkie dzwonki. Olo szamocze się z zamkiem. Wchodzi Zygmunt. Jest w swoim eleganckim garniturze. Jednym rzutem oka ocenia, że są wszyscy.<br>- Dzień dobry panom, trochę się spóźniłem, co? - Raptem otwartą dłonią wali w plecy Czarnego Ola. Rzucają się teraz na niego. Witają się sami między sobą, ściskają sobie ręce - ci, co od godziny siedzieli tu razem.<br>- Wszyscy! &lt;page nr=109&gt; - Spóźniłem się nieco, ale skopałem z pół morgi czyjejś działki... relacjonuje Zygmunt. - Rwałem tymi ogródkami na przełaj, aż gdzieś nad Wisłę. Ale i tak, kiedy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego