Typ tekstu: Książka
Autor: Kruszyński Zbigniew
Tytuł: Na lądach i morzach
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 1998
pniach i opasywały je podobne skórce od pomarańczy, obieranej jednak spiralnie, jak jabłko. Widziałam przez drzwi na taras jego postać krążącą w obłokach dymu. Wzburzony gestykulował. Wyliczał im to na palcach. Obiema dłońmi odsuwał od siebie ewentualność - jak się łudził - najgorszą. Chwytał się za serce, niepotrzebnie je ujawniając. A potem walił z całej siły fajką o biurko, aż popiół szedł z cybucha.
Żądali od niego wszystkiego, czego zabronili lekarze. Pracy ponad siły jednego człowieka, nawet o końskim zdrowiu. Stresów, terminów i nocnych nadgodzin. Tam, gdzie zaleca się leżenie - nasiadówek. Zimnej krwi, na którą nie działa nitrogliceryna. Potem wracali do komitetu i
pniach i opasywały je podobne skórce od pomarańczy, obieranej jednak spiralnie, jak jabłko. Widziałam przez drzwi na taras jego postać krążącą w obłokach dymu. Wzburzony gestykulował. Wyliczał im to na palcach. Obiema dłońmi odsuwał od siebie ewentualność - jak się łudził - najgorszą. Chwytał się za serce, niepotrzebnie je ujawniając. A potem walił z całej siły fajką o biurko, aż popiół szedł z cybucha. <br>Żądali od niego wszystkiego, czego zabronili lekarze. Pracy ponad siły jednego człowieka, nawet o końskim zdrowiu. Stresów, terminów i nocnych nadgodzin. Tam, gdzie zaleca się leżenie - nasiadówek. Zimnej krwi, na którą nie działa nitrogliceryna. Potem wracali do komitetu i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego