Milenka nie ma z czego się napić!<br>Dalej milczy, a nawet wraca do lektury; coś jest nie tak - przecież odkąd mnie zna, klinowałam i jakoś mu to nie przeszkadzało, a teraz ma taką minę, jakbym trzymała w dłoni nie butelkę, tylko czyjegoś fiuta.<br>- Trudno, jako żona chłopaka z Pragi, Milenka walnie z gwinta... <br><br> Ewo, szarzeje za oknem, jestem sam, z dala od Bartka i od Ciebie i modlę się o spokojny świt nad Ursynowem, a szczególnie nad pewnym blokiem przy ulicy Dembowskiego, i o dobry dzień dla mojego chłopczyka i jego dzielnej mamy. Niech uśmiecha się do Was codzienność, z której