Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
własnymi - i nagle na tym kawałku przestrzeni wystrzelało w górę, jak race - rozbłyskujące i gasnące szybko - jakieś teoretyczne dzieciństwo. Co nie znaczy, że fałszywe wspomnienia nie były intymne. Były intymne, były... "Pamiętam - mówi Jacek - pamiętam" - i chodzi po obejściu jak marnotrawny gospodarz. Komary żerowały na tym i ssały krew z wampirycznych pielgrzymów. "Pamiętam, że babcia nie mogła się opędzić od komarów, zawsze była cała w bąblach. Mnie natomiast nie tykały. Pokazywano mnie jak jakiś ewenement. Patrzcie, tego małego wcale nie chcą komary..." A przedtem? Hrabiowie

też nie mogli opędzić się od tych komarów. Nie było rady. Ciągle pojawiały się nowe czerwone
własnymi - i nagle na tym kawałku przestrzeni wystrzelało w górę, jak race - rozbłyskujące i gasnące szybko - jakieś teoretyczne dzieciństwo. Co nie znaczy, że fałszywe wspomnienia nie były intymne. Były intymne, były... "Pamiętam - mówi Jacek - pamiętam" - i chodzi po obejściu jak marnotrawny gospodarz. Komary żerowały na tym i ssały krew z wampirycznych pielgrzymów. "Pamiętam, że babcia nie mogła się opędzić od komarów, zawsze była cała w bąblach. Mnie natomiast nie tykały. Pokazywano mnie jak jakiś ewenement. Patrzcie, tego małego wcale nie chcą komary..." A przedtem? Hrabiowie<br> &lt;page nr=89&gt;<br> też nie mogli opędzić się od tych komarów. Nie było rady. Ciągle pojawiały się nowe czerwone
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego