spytał Piekarski.<br>- Panie Eugeniuszu, toć ja musiałbym oczu nie mieć, żeby mnie się to nie podobało. Takie różowe, ulubiony kolor mojej ślubnej.<br>- No to niech pan bierze.<br>- Stokrotne dzięki - uścisnął Piekarskiego i zrobił ruch, jakby go chciał ucałować, ale ten odsunął się.<br>- Ja panu muszę nawet powiedzieć, że to całe wariactwo to nie jest takie najgorsze. Człowiek pojeździ, popatrzy se trochę, różne rzeczy się dzieją. Jakby pan co jeszcze ode mnie potrzebował, to masz pan to u mnie. Zawsze swoją gablotą mogę podjechać.<br>- Dziękuję, panie Kurawicz - uśmiechnął się Piekarski. - Jak tylko będzie jakaś sprawa, to jak w dym do pana. A