Typ tekstu: Książka
Autor: Pasławski Wiesław
Tytuł: 540 dni w armii
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 2001
butelkę z jakimś płynem, odkręcił ją i wylał całą zawartość na ognisko. Jakież było jego zdziwienie, kiedy po tej operacji płomień buchnął na dwa metry w górę! Cofnął się przed gorącem, bezwiednie wypuścił z dłoni pustą butelkę i z rozdziawionymi ustami patrzył na buchające w górę płomienie.
- Patrz, co ten wariat robi! Kiełbasę ratuj, kiełbasę! - nie tracąc przytomności umysłu, wołał palacz. Rzuciłem się w stronę ogniska i poderwałem oparty o pień kij, na którym piekły się nasze kiełbaski. Pomachałem nim w powietrzu, gdyż zaczął się już palić. Gdy płomienie znikły, przyjrzałem się nabitym nań kawałkom kiełbasy.
- Całkiem spalone, panie Marianie - rzekłem
butelkę z jakimś płynem, odkręcił ją i wylał całą zawartość na ognisko. Jakież było jego zdziwienie, kiedy po tej operacji płomień buchnął na dwa metry w górę! Cofnął się przed gorącem, bezwiednie wypuścił z dłoni pustą butelkę i z rozdziawionymi ustami patrzył na buchające w górę płomienie. <br>- Patrz, co ten wariat robi! Kiełbasę ratuj, kiełbasę! - nie tracąc przytomności umysłu, wołał palacz. Rzuciłem się w stronę ogniska i poderwałem oparty o pień kij, na którym piekły się nasze kiełbaski. Pomachałem nim w powietrzu, gdyż zaczął się już palić. Gdy płomienie znikły, przyjrzałem się nabitym nań kawałkom kiełbasy.<br>- Całkiem spalone, panie Marianie - rzekłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego