Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
że Iw i Witek nie zapamiętali nawet wyrazu twarzy nieszczęśników...
- I po kłopocie - mruczał szef lokalu. - A teraz wywalę na pysk tego, który ich tu wpuścił.
Nagle z boku rozległ się cichy, lecz donośny śmiech, a może raczej rechot, trochę szyderczy, trochę gorzki... To ten nie uznawany poeta, wykpiony myśliciel, wariat, którego ledwie tu tolerują... Stał w kręgu wysokich urzędników, oficerów, bankierów, wszystkich dobrze urodzonych i artystów uznanych i znanych...
- Piszę o was poemat... - zatoczył dłonią krąg.
- A tytuł? - zapytała przekornie wysłużona stara aktorzyca.
- Zera! - krzyknął i zaniósł się dziwnym śmiechem, a może raczej przeraźliwym gruźliczym kaszlem...
Kto się tak śmiał
że Iw i Witek nie zapamiętali nawet wyrazu twarzy nieszczęśników...<br> - I po kłopocie - mruczał szef lokalu. - A teraz wywalę na pysk tego, który ich tu wpuścił.<br> Nagle z boku rozległ się cichy, lecz donośny śmiech, a może raczej rechot, trochę szyderczy, trochę gorzki... To ten nie uznawany poeta, wykpiony myśliciel, wariat, którego ledwie tu tolerują... Stał w kręgu wysokich urzędników, oficerów, bankierów, wszystkich dobrze urodzonych i artystów uznanych i znanych...<br> - Piszę o was poemat... - zatoczył dłonią krąg.<br> - A tytuł? - zapytała przekornie wysłużona stara aktorzyca.<br> - Zera! - krzyknął i zaniósł się dziwnym śmiechem, a może raczej przeraźliwym gruźliczym kaszlem...<br> Kto się tak śmiał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego