Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
nikt z nas nigdy się nie przeciwstawiał.

- Krysiu, wyjdź z pokoju! - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Ale Krysia nie wyszła. To także zdarzyło się po raz pierwszy.

Matka nie zareagowała na krnąbrność Krysi. Wydała mi się nagle niemieckim baronem, któremu zbuntowali się chłopi. Zrobiło mi się przykro. Złapałem Kryśkę za warkocz i wyciągnąłem ją z pokoju. Sądziłem, że w ten sposób przywrócę zakłócony porządek rzeczy. Tymczasem Kryśka podniosła wrzask, a matka pociągnęła mnie za ucho i na nim wyładowała swój gniew. Był to jeden z tych momentów, kiedy zupełnie na serio zaczynałem przypuszczać, że jest moją macochą. Ojciec, jest zawsze sprawiedliwy
nikt z nas nigdy się nie przeciwstawiał.<br><br>- Krysiu, wyjdź z pokoju! - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.<br><br>Ale Krysia nie wyszła. To także zdarzyło się po raz pierwszy.<br><br>Matka nie zareagowała na krnąbrność Krysi. Wydała mi się nagle niemieckim baronem, któremu zbuntowali się chłopi. Zrobiło mi się przykro. Złapałem Kryśkę za warkocz i wyciągnąłem ją z pokoju. Sądziłem, że w ten sposób przywrócę zakłócony porządek rzeczy. Tymczasem Kryśka podniosła wrzask, a matka pociągnęła mnie za ucho i na nim wyładowała swój gniew. Był to jeden z tych momentów, kiedy zupełnie na serio zaczynałem przypuszczać, że jest moją macochą. Ojciec, jest zawsze sprawiedliwy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego