Ilony T. przepytywałem wszędzie, czy ktoś jej nie widział. Usiłowałem sporządzić też portret pamięciowy na podstawie relacji Andrzeja L., ale nic z tego nie wyszło. Chłopiec niewiele już pamiętał z tamtego wydarzenia. Ów tajemniczy fotograf był od niego niższy, a więc miał nie więcej niż 165 centymetrów wzrostu, nosił ciemny wąsik i miał przerzedzone, siwawe włosy. Niepozorny, nie wyróżniający się człowiek, jakich chodziło po naszym mieście tysiące. Ale i tak, gdy przechodziłem koło zakładu fotograficznego, wstępowałem na chwilę, by spojrzeć w twarz właścicielowi.</><br>Pierwszą, istotną informację uzyskał kapitan S. już trzeciego dnia swoich poszukiwań. Po raz drugi zajrzał do kawiarni "Wrzosowej