Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
przespał całą tę kotłowaninę i zbudził go dopiero ten ostatni wstrząs.
- Przepraszam...? - spytał żałośnie i dziecinnie. - Czy ja umarłem? Czy to jest piekło...? Wypuśćcie mnie! Ja się poprawię!
Pierwszy parsknął śmiechem Stalowy, a potem dołączyła do niego reszta, łącznie ze mną, gdy Koniec przekazał mi, co zaszło.
Otworzyliśmy drzwi na wąski korytarzyk, a potem klapę prowadzącą na pokład. Wszędzie było wody po kostki, ale sztorm ustał. Na zewnątrz oślepiło nas słońce i przytłoczyło gorąco. Statek był w żałosnym stanie. Złamany tylny maszt, podruzgotane barierki, zerwane reje i ożaglowanie w strzępach. Kolejno pojawiali się na pokładzie wyczerpani członkowie załogi i reszta naszej
przespał całą tę kotłowaninę i zbudził go dopiero ten ostatni wstrząs.<br>- Przepraszam...? - spytał żałośnie i dziecinnie. - Czy ja umarłem? Czy to jest piekło...? Wypuśćcie mnie! Ja się poprawię!<br>Pierwszy parsknął śmiechem Stalowy, a potem dołączyła do niego reszta, łącznie ze mną, gdy Koniec przekazał mi, co zaszło.<br>Otworzyliśmy drzwi na wąski korytarzyk, a potem klapę prowadzącą na pokład. Wszędzie było wody po kostki, ale sztorm ustał. Na zewnątrz oślepiło nas słońce i przytłoczyło gorąco. Statek był w żałosnym stanie. Złamany tylny maszt, podruzgotane barierki, zerwane reje i ożaglowanie w strzępach. Kolejno pojawiali się na pokładzie wyczerpani członkowie załogi i reszta naszej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego