na południu znów znaczyły gwałty, grabieże i pożoga. Pasztuńscy wodzowie, którzy mając przed sobą bolesny i zawsze zły wybór między rządem i powstańcami, postawili na rząd, jedni przez drugich słali do Nadżibullaha delegacje ze skargami na okrucieństwo Uzbeków oraz z żądaniami ukarania ich i zadośćuczynienia krzywdom. Dla afgańskiego rządu uzbecki watażka stawał się zbawieniem i przekleństwem. Sprawy w państwie miały się coraz gorzej. Rosji, zajętej ratowaniem resztek imperium, które rozpadało się pod własnym ciężarem, nie w głowie był Afganistan i kłopoty wyniesionego przez nią do władzy Nadżibullaha. Pewne, wydawało się, źródło zaopatrujące afgański rząd w gotówkę, broń i wszystko, co potrzebne