wojownicy, ślepo posłuszni Pazurowi, gardzili tłumem, który ich pan prowadził do walki. Teraz czekali, by swoją śmiercią dać tej hałastrze szansę ucieczki. A Liściowi, choć nikt z nich tego nie wiedział, czas na uwolnienie Magwera.<br>*<br>Czoło uciekającego ku Daborze tłumu zwolniło, ugięło się i pękło. Spomiędzy domów wypełzł długi czarny wąż najeżony setkami ostrzy.<br>Gwardziści, przyboczni, zwykli żołnierze, niewolnicy. Oto <orig>ban</> wydostał się z oblężonego Gorczem i szedł z pomocą Gwardii.<br>Doron przyspieszył kroku. Był już na wzgórzu.<br>W paru susach znalazł się przed krzyżem Magwera.<br>- Żyjesz, chłopcze? - spytał.<br>*<br>Czarne ptaki krążyły nad polem bitwy. Z góry inaczej musiały wyglądać ludzkie