że jak zwykle, by dopełnić obrządku pojedziemy w lipcu do Chłapowa. Hipolit ma jeszcze zeszłoroczny karnet do wesołego miasteczka. Dnie i wieczory będziemy spędzać na plaży, noce w knajpie w ośrodku sportowym w Cetniewie, rano wracać wzdłuż morza, idąc ciężko, po kostki w wodzie. Wszystko jest przewidywalne. <br>Siedzę przed komputerem, wbijam wzrok w monitor, czasami wystukam na klawiaturze źle skonstruowane zdanie, na dodatek pozbawione sensu. Słucham The Smiths, płyt sprzed dziesięciu lat, jest sentymentalne, mieszczańskie niedzielne południe. Telewizor obiecuje familijne seriale i programy krajoznawcze. Powinienem załatwić parę spraw. Zmieniam kasety. "Hatful of Hollow" zamieniam na "Meat Is Murder", choć wczoraj zjadłem