Pamiętasz, Gabryś, tę wyspę kochanków...", przewracając sentymentalnie oczami, wyłażącymi z orbit.<br><br><br>Lejbuś... Po wielu latach błąka się po moich pisaninach. Jest Jurodiwym w "Borysie Godunowie" Musorgskiego, daje się obrażać i zabijać na tym moim podwórku w sztuce "Szukam". Księżycowy, nieprawdopodobny Lejbuś, który przysłany z jakąś paczką do Łodzi, z lubością wdycha w parku Sienkiewicza smród widzewskiej manufaktury, szepcząc: "Uj, jaka dobra powietrza!" Lejbuś, płaczący ze strachu na widok zamkniętych w boksie psich pupilków wuja Henryka, i Lejb, który w "Szukam" ma ostatnie słowo, kiedy śpiewa:<br><q>Jak się umrze Lejbowi,<br>jak go rzucą do piasku,<br>Pan obdarzy go łaską<br>i go zbudzi