Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
Leżał patrząc w niebo, po którym przewalały się chmury, raz po raz odsłaniając
sierp wędrującego księżyca. Łukasz i Arystarch zasnęli przed chwilą. Przedtem,
korzystając z panującej ciszy, trzej mężczyźni odmawiali wspólnie modlitwę i
przełamali chleb.
Morze uderzało o boki statku, zdawało się postękiwać jak układające się do
snu zwierzę. Trzej wędrowcy na uginającym się pokładzie, otoczeni wieńcem śpiących,
sprowadzali między siebie czwartego Towarzysza. Schodził do nich posłuszny ich
słowom i dłoniom ludzkim. Później znowu modlili się. W końcu spożyli wieczerzę
i wyciągnęli się na pokładzie. Niebawem Paweł posłyszał ich równe oddechy. Ale
sam nie spał. Myślał. A raczej nie myślał: czekał
Leżał patrząc w niebo, po którym przewalały się chmury, raz po raz odsłaniając <br>sierp wędrującego księżyca. Łukasz i Arystarch zasnęli przed chwilą. Przedtem, <br>korzystając z panującej ciszy, trzej mężczyźni odmawiali wspólnie modlitwę i <br>przełamali chleb. <br> Morze uderzało o boki statku, zdawało się postękiwać jak układające się do <br>snu zwierzę. Trzej wędrowcy na uginającym się pokładzie, otoczeni wieńcem śpiących, <br>sprowadzali między siebie czwartego Towarzysza. Schodził do nich posłuszny ich <br>słowom i dłoniom ludzkim. Później znowu modlili się. W końcu spożyli wieczerzę <br>i wyciągnęli się na pokładzie. Niebawem Paweł posłyszał ich równe oddechy. Ale <br>sam nie spał. Myślał. A raczej nie myślał: czekał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego