Nie różniły się ani słowem. A pod spodem był mój podpis. Mój. Autentyczny. I to do reszty rozwścieczyło żonę.<br>Rozmowę przerwało wejście kolejnego policjanta z petentem.<br>- Czołem.<br>- Cześć, Walduś. Co słychać?<br>- Włam.<br>- A u ciebie?<br>- Pan ma kłopoty z pocztą - powiedział blondas, uśmiechając się pod wąsem.<br>Mężczyzna w kapeluszu ciężko westchnął.<br>- Pan się nie denerwuje, ale jak pracuję na rewirze dziesięć lat, to o takim przypadku jeszcze nie słyszałem. A tu się o różnych rzeczach słyszy, nie, Waldek?<br>- No, czasem o bardzo ciekawych. Pamiętasz, jak ten, no, ten prezenter z telewizji ganiał goły po osiedlu? Kochaś go wyrzucił. He, he. No