i ląd,<br>Poprzez mosty i schody przybywam w tajemnicy,<br>Do siedmiu braci śpiących już nie powrócę stąd,<br>Pokąd nie rozpruję błękitnej rękawicy.<br><br>Dla naszych martwych oczu trzeba opaski szyć,<br>W niebiosach trzeba zanurzyć oblicza blade,<br>Tam, w górze, rozplątana lniana, błękitna nić<br>Dźwiga naszą błędną, ociemniałą armadę.<br><br>Żmudna konieczność stąpań węszy spłoszony ślad,<br>(Serca naszego powszedniego daj nam, Panie) -<br>Od siedmiu braci śpiących wracam samotny brat,<br>Idę oto po nasze wspólne zmartwychwstanie.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>ŚLADEM TWEJ BIELI</><br>Jak łaska, której żebrzą u niebios prorocy,<br>Są ręce twoje,<br>Są ręce twoje jak białych skrzydeł dwoje<br>Na skrzydłach nocy.<br><br>Mam kielichy odebrane wargom i winu