Peru, jej, Zoe, objawiał się Jukatan, a wężowy dotyk jej języka kazał także Anglikowi bez chwili zwłoki ruszać w chmurę, na poszukiwanie zaginionego miasta Machu Picchu. Zginając grzbiet, Anglik przemknął między urwiskami i znalazł się tam, gdzie zawsze pragnął pozostać, w nagiej kotlinie pośród złotobrązowych grzbietów. Język, w ślad za węzełkowym pismem czarnego runa, sam znalazł drogę do bram miasta, podczas gdy na dalekich antypodach drugi język, miękki, lecz sprężysty, bez ustanku, niespiesznie to wstępował, to znów zstępował wzdłuż pulsujących boków różowej piramidy schodkowej. Anglik zastukał językiem do bram i pośród słonego ugoru Atacamy znalazł górski ametyst, fioletowy klejnot proszący o