nagle znaleźliśmy się w jakiejś górskiej dolinie, pełnej kolorowych kwiatów i wypełnionej dźwiękiem płynącego za skałami strumienia. Położyła mi głowę na ramieniu, wyciągnąłem rękę, żeby ją przytulić - i nagle znikła, i ona, i ta dolina pełna kwiatów, a ja znalazłem się na zimnej ławce na Dworcu Śródmieście. Z ciemnego tunelu wiało stęchlizną i kloaką, a ja wiedziałem, że uciekł mi ostatni pociąg, którym mogłem dojechać do domu. I wtedy zadzwonił budzik.<br>Pamiętałem, że we śnie widzi się dalsze projekcje tego, co już widziało się wcześniej, że to są konfabulacje marzeń, oparte na doświadczeniach przeszłości... Ale byłem pewien, że nie znam takiej