dobrowolnie współpracował z SB, czy też służby wykorzystały jego za długi język? Usłyszeliśmy, że tego wszystkiego dowiemy się później. <br>W efekcie zamiast konfliktu: udokumentowane fakty kontra słowo ojca Hejmy, mamy konflikt: słowo dominikanina kontra słowo profesora Kieresa. Takie postawienie sprawy jest dla prawdy zabójcze. Cały spór sprowadzono do kwestii bardziej wiarygodnych świadków. Profesor Kieres mówi, że dokumenty widział ojciec Zięba i uznał je za wiarygodne. Ojciec Hejmo odpowiadał, że arcybiskup Dziwisz w to nie wierzy. Z dyskusji o prawdzie zrobiła się dyskusja o autorytetach. A one przecież, jak przyznawał to już św. Tomasz z Akwinu, są najsłabszym ogniwem w łańcuchu dowodowym