wszędzie cudzoziemka, a nieba ja się boję. Ach, jak niedobrze... Dlaczego? <br>Nagle wbiła parasolkę w żwir i rozpaczliwie krzyknęła: <br>- I ty chcesz żenić się, chcesz mnie opuścić, Władysiu? <page nr=64><br>Trzy czy cztery dni, które nastąpiły po owym nieskończenie długim dniu milczenia, minęły jak chwila. Róża prosiła, żeby Władyś na razie nie widywał się z narzeczoną (później zrobi wszystko, co zechce), żeby ten krótki czas poświęcił tylko matce. Może ostatni raz w życiu będą tak razem we dwoje? <br>To były najcudowniejsze wakacje Władysia. Róża - wyświeżona, wesoła - każdą godzinę po brzegi wypełniała treścią. Zwiedzali miasto, obserwowali przechodniów, o zmierzchu siadywali w pensjonatowym pokoju - matka reperowała