wierzgnął i zamarł.<br>Huknęło po całej fabryce. Zbiegli się ludzie, oglądali trupa z płochliwie chciwym przerażeniem, a Kępiński wołał, że tam na progu leży jeszcze Gąbiński, że Gąbiński zabił Sumczaka i siebie.<br>- Może są tylko potrąceni?<br>- Może da się uratować? Do szpitala!<br>Zajechała platforma, ta ciemnoburaczkowa, z której przemawiano na wiecu.<br>Gdy kładli ich na deski po węglu, przypomniały się słowa Wasilewskiego z tej samej platformy: "Nie Udałek, nie Sumczak, ale ustrój"... I Szczęsny pojął, że Sumczak zginął jak żył - za kogoś, w zastępstwie. A on, Szczęsny, mógłby leżeć tak samo jak Gąbiński z pistoletem w dłoni mściwej i bezradnej...<br><tit>Rozdział