się do anachronizmu powiedzieć można, że z uwagi na postawę autora, na sposób, w jaki rozumie on swoje wobec czytelnika obowiązki, "Idea w ruchu rewolucyjnym" jest rozprawą orwellowską.<br> Odległością, tym razem nie "klimatyczną", lecz rzeczywistą, wyjaśnić można fakt, iż pominął broszurę Berenta Kołakowski w swojej historii marksizmu.<br><gap><br> "Po czterdziestoletnim "antrakcie" wiekowego dramatu odchyliła się wreszcie zasłona. Ujrzeliśmy samych siebie na czas krótki na scenie wolnego słowa i jawnego czynu. Widzów, którzy prawie czterdzieści lat drzemali przed zapuszczoną zasłoną, porwał impet chwili: dni tak szalonych, takiego upicia się tłumów nadzieją szukać by może należało w czasach średniowiecza.<br> Z tego pijanego dnia nadziei