też nie gorsze. I zamiast powiesić się, poszłam przez wieś kręcąc tyłkiem. A potem na noc do stodoły. Słyszę, jak jeden skrada się do mnie na sianie. To ja go haps, za co trzeba, i trzymam. Poczekaj, chłopcze, nie śpiesz się. Skrada się drugi, haps go mocno - poczekaj, serdeńko, nie wierć się. A jak usłyszałam, że skrada się trzeci, to już wiedziałam, że mi chłopów nie zbraknie. <br><br>Łarysa potrząsnęła głową.<br>- Oj, Stiopka, Stiopka mój, Stiopka.<br>- A co, zrobił ci?<br>- Boże broń - ocknęła się Łarysa.<br>- No to zuch, jak ci nie zmajstrował <orig>bęsia</>. Taki kochanek dobry na każdy dzionek. I czegóż ty tak