Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 03.10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
historia o Emilu, który chce doprowadzić bieżącą wodę do swojej gminy, wzbudza głośny śmiech. Ależ to jakaś utopia! Albert zaczyna liczyć, ile to by kosztowało. W małej miejscowości jak nic pięć lat zarobków na głowę. Daniel rozważa koszt kładzenia rur, w zależności od materiału, z jakiego są wykonane. Zajmował się wierceniami, więc wie, że firmy słono sobie liczą za robociznę. Przeciętnej wioski na to nie stać. Chyba... Chyba, że wieśniacy się skrzykną i sami wykopią rowy. Ale czy oni potrafią się zorganizować? Daniel i Albert nie dają się przekonać, że Malgaszów stać na inicjatywę. Oni przecież nie umieją nawet powiedzieć "nie
historia o Emilu, który chce doprowadzić bieżącą wodę do swojej gminy, wzbudza głośny śmiech. Ależ to jakaś utopia! Albert zaczyna liczyć, ile to by kosztowało. W małej miejscowości jak nic pięć lat zarobków na głowę. Daniel rozważa koszt kładzenia rur, w zależności od materiału, z jakiego są wykonane. Zajmował się wierceniami, więc wie, że firmy słono sobie liczą za robociznę. Przeciętnej wioski na to nie stać. Chyba... Chyba, że wieśniacy się skrzykną i sami wykopią rowy. Ale czy oni potrafią się zorganizować? Daniel i Albert nie dają się przekonać, że Malgaszów stać na inicjatywę. Oni przecież nie umieją nawet powiedzieć "nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego