sobie również własne, nigdy nie zrealizowane marzenia, by uderzyć samemu. Tak, nie tak dawno, w pracowni, potknąwszy się tylną nogą o belkę celulozy, kopnął ją ze złością i uderzył. Dr Durchfreud natychmiast jednak zorientował się był, że ten czyn spontaniczny był objawem istnienia kompleksu mamczanego, wydobył go więc skrupulatnie na wierzch ze swej skarbonki podświadomościowej, opisał, zobiektywizował i pozbył się w ten sposób całkowicie. Zygmunt Durchfreud był bowiem pod ciągłą opieką dra Durchfreuda <orig>durchfreudysty</>. Niestety, nie każdy jest pod opieką lekarza <orig>durchfreudysty</>. Lekarz <orig>durchfreudysta</> to luksus. W Kasach Chorych nie ma go zupełnie.<br> - Mylisz się, Mmaaś! - powiedział dr Durchfreud przystając na