Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
O, jakie ma ręce zafarbowane. Zakują cię, ty ciężka cholero, zakują w kajdany. Panie Józik, niech mi pan nie wyjada szmalcu, mam swoje dzieci!
Student nic nie odpowiedział. Jak tylko Stukonisowa wyszła, wyskoczył z łóżka, kucnął, wyprostował się, kucnął i wyciągnął ręce przed siebie. Położył się na podłodze i począł wierzgać nogami w powietrzu. Uprawiał tak z pięć minut tę dziwaczną gimnastykę, potem przez chwilę patrzał na nogi, mruknął coś, naciągnął skarpetki, włożył buty. Wciągnął spodnie i poszedł do kuchni. Mył się tam, parskał i stękał.
Lucjan czuł się fatalnie. Było mu gorąco i przed oczami wirowały kolorowe płaty. Sądził, że
O, jakie ma ręce zafarbowane. Zakują cię, ty ciężka cholero, zakują w kajdany. Panie Józik, niech mi pan nie wyjada szmalcu, mam swoje dzieci!<br>Student nic nie odpowiedział. Jak tylko Stukonisowa wyszła, wyskoczył z łóżka, kucnął, wyprostował się, kucnął i wyciągnął ręce przed siebie. Położył się na podłodze i począł wierzgać nogami w powietrzu. Uprawiał tak z pięć minut tę dziwaczną gimnastykę, potem przez chwilę patrzał na nogi, mruknął coś, naciągnął skarpetki, włożył buty. Wciągnął spodnie i poszedł do kuchni. Mył się tam, parskał i stękał.<br>Lucjan czuł się fatalnie. Było mu gorąco i przed oczami wirowały kolorowe płaty. Sądził, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego