Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
świtem dwaj ludzie minęli Porta Capena i szli Drogą Appijską z prądem
opuszczających miasto wozów i zaprzęgów, natomiast przeciwko fali biegnących
ku bramom, już zadyszanych z pośpiechu klientów. Wyższy z idących, choć bardzo
stary, wyglądał czerstwo i krzepko. Był to tęgi mężczyzna z szerokimi ramionami
i dużej twarzy pod gęstą, wijącą się czupryną białych jak puch włosów. Ta twarz
mimo przecinających ją zmarszczek zachowała niemal młodzieńczą żywość, otwartość
i przejrzystość. Była pogodna, jak pogodne bywa niebo w dzień wiosenny. Tylko
oczy zdawały się być w sporze z wyrazem twarzy. Robiły wrażenie smutnych. Może
to wrażenie wywołały dwie ciężkie bruzdy biegnące spod
świtem dwaj ludzie minęli Porta Capena i szli Drogą Appijską z prądem <br>opuszczających miasto wozów i zaprzęgów, natomiast przeciwko fali biegnących <br>ku bramom, już zadyszanych z pośpiechu klientów. Wyższy z idących, choć bardzo <br>stary, wyglądał czerstwo i krzepko. Był to tęgi mężczyzna z szerokimi ramionami <br>i dużej twarzy pod gęstą, wijącą się czupryną białych jak puch włosów. Ta twarz <br>mimo przecinających ją zmarszczek zachowała niemal młodzieńczą żywość, otwartość <br>i przejrzystość. Była pogodna, jak pogodne bywa niebo w dzień wiosenny. Tylko <br>oczy zdawały się być w sporze z wyrazem twarzy. Robiły wrażenie smutnych. Może <br>to wrażenie wywołały dwie ciężkie bruzdy biegnące spod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego