było rzeczą interesującą, co taka panienka z miasta będzie w polu robiła, do kompanii przyłączyli się jeszcze Staszek z rozporkiem w majtkach i Franuś milczący, ale życzliwy. <br>Słońce nie wypiło jeszcze rosy do cna, srebrzyła tedy łąki i pola, perliła się na liściach kapusty i opryskiwała nogi świeżością poranka. <br>Droga wiła się kręto w górę, to w dół, zapadała wąwozem głębokim między pola, to się dźwigała do ich poziomu i objawiała oczom rozległe piękno szerokiej, falistej przestrzeni. Z miejsc wzniesionych wzrok ogarniał wstęgę rzeki połyskliwą i bukietami drzew zdobną, falujące, różnobarwne łany zbóż i koniczyn, osiedla ludzkie w wąwozach stulone, do