Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
mówię do kota, układając go na koi.
Fujimori trąbi niecierpliwie. Go, go, Andy San, very late, very late. Łapię w pośpiechu świeżuteńką koszulę, skarpetki i ręcznik. Przeskakuję przez zasuniętą już nisko bramkę i ładuję się do samochodu. Kąpiel, na którą zabrakło czasu, wezmę w domu pana Fujimori.
Jak zawsze pani wita nas głębokimi, pełnymi uroku ukłonami. Nabrałem już wprawy w manewrowaniu butami, eliminując w ten sposób nieodmiennie żenujący mnie fragment ceremoniału.
Obdarowuję gospodarzy i dzieci amerykańskimi słodkościami i podczas gdy małżonkowie przystrajają się do wyjścia, przygotowuję sobie kąpiel. Nie jest to, jak się okazuje, sprawa prosta. Wodę trzeba najpierw nagrzać, potem
mówię do kota, układając go na koi.<br> Fujimori trąbi niecierpliwie. Go, go, Andy San, very late, very late. Łapię w pośpiechu świeżuteńką koszulę, skarpetki i ręcznik. Przeskakuję przez zasuniętą już nisko bramkę i ładuję się do samochodu. Kąpiel, na którą zabrakło czasu, wezmę w domu pana Fujimori.<br> Jak zawsze pani wita nas głębokimi, pełnymi uroku ukłonami. Nabrałem już wprawy w manewrowaniu butami, eliminując w ten sposób nieodmiennie żenujący mnie fragment ceremoniału.<br> Obdarowuję gospodarzy i dzieci amerykańskimi słodkościami i podczas gdy małżonkowie przystrajają się do wyjścia, przygotowuję sobie kąpiel. Nie jest to, jak się okazuje, sprawa prosta. Wodę trzeba najpierw nagrzać, potem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego