mówię do kota, układając go na koi.<br> Fujimori trąbi niecierpliwie. Go, go, Andy San, very late, very late. Łapię w pośpiechu świeżuteńką koszulę, skarpetki i ręcznik. Przeskakuję przez zasuniętą już nisko bramkę i ładuję się do samochodu. Kąpiel, na którą zabrakło czasu, wezmę w domu pana Fujimori.<br> Jak zawsze pani wita nas głębokimi, pełnymi uroku ukłonami. Nabrałem już wprawy w manewrowaniu butami, eliminując w ten sposób nieodmiennie żenujący mnie fragment ceremoniału.<br> Obdarowuję gospodarzy i dzieci amerykańskimi słodkościami i podczas gdy małżonkowie przystrajają się do wyjścia, przygotowuję sobie kąpiel. Nie jest to, jak się okazuje, sprawa prosta. Wodę trzeba najpierw nagrzać, potem