sprośnych obyczajach greckich oficerów i filipińskich stewardów, o płetwach rekina i zupie z tychże, i o klarneciście, który zawsze wszystko równo pochrzanił, mówił, że jest flecistą i nie bardzo umie na klarnecie, ale na szczęście mało kto wśród okrętowej publiczności umiał się zorientować w tych kiksach, za to Alek, kapelmistrz, wkurwiał się jak małpa z Indonezji...<br>- To co, popływałeś sobie? Dwa lata, tak? Dużo grania?<br>- Dużo, ile chcesz, tylko... Bo, wiesz, na takie kruzy to się wybierają sami emeryci. Garują całe życie świątek, piątek i niedzielę, a potem, jak już są nad grobem, to się wypuszczają zaszaleć. Dansingi były najgorsze. Chłopaki