sobie odmówić, a jednocześnie pomstował w duchu, że zagraniczni dziennikarze odwiedzili go akurat wtedy, gdy jego zwierzchnik, minister sportu mułła Ghalamuddin, udał się z pielgrzymką do Mekki. Gdyby groźny zwierzchnik przebywał w stolicy, Motmain nie musiałby cztery razy zastanawiać się nad każdą odpowiedzią, nie wiedząc do samego końca, czy jest właściwa, czy też ściągnie na niego nieszczęście. W ogóle nie rozmawiałby z cudzoziemcami, odesłałby ich do ministra, który zanim przejął resort sportu, zarządzał Departamentem Walki z Występkiem i Wspierania Cnoty.<br>Sprawując tamten urząd, Ghalamuddin wydał tuziny zarządzeń i przepisów wykonawczych, które regulowały każdy najdrobniejszy szczegół afgańskiego codziennego życia tak, by stało