Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
podłogę. Gryf, czyli podstrunnica, pękł, złamał się podstawek. Rycząc, opowiedziałem potem matce, że ćwiczyłem przy otwartym oknie, położyłem skrzypce na chwilę na parapecie, bo zadzwonił listonosz, wiatr dmuchnął i zleciały z drugiego piętra. W niczym to jednak nie odmieniło mojej doli. Ojciec znalazł w Gdańsku zakład lutniczy, a ponieważ naprawa wlokła się i wlokła, pożyczyli mi ze szkoły inny, gorszy instrument. Wkrótce znowu spędzałem popołudnia, tępo ciągnąc po strunach pod okiem nowej nauczycielki, choć młodej, to brzydkiej i sfrustrowanej; nie pamiętam już, jak się nazywała. Postawiłem wszystko na jedną kartę i chciałem zadziałać tak, żeby mnie wyrzucili. Przestałem chodzić do szkoły. Skumplowałem
podłogę. Gryf, czyli podstrunnica, pękł, złamał się podstawek. Rycząc, opowiedziałem potem matce, że ćwiczyłem przy otwartym oknie, położyłem skrzypce na chwilę na parapecie, bo zadzwonił listonosz, wiatr dmuchnął i zleciały z drugiego piętra. W niczym to jednak nie odmieniło mojej doli. Ojciec znalazł w Gdańsku zakład lutniczy, a ponieważ naprawa wlokła się i wlokła, pożyczyli mi ze szkoły inny, gorszy instrument. Wkrótce znowu spędzałem popołudnia, tępo ciągnąc po strunach pod okiem nowej nauczycielki, choć młodej, to brzydkiej i sfrustrowanej; nie pamiętam już, jak się nazywała. Postawiłem wszystko na jedną kartę i chciałem zadziałać tak, żeby mnie wyrzucili. Przestałem chodzić do szkoły. Skumplowałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego