Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
skórek. Wstałem ostrożnie, by nie obudzić tych dwojga. Marzyłem o wodzie. Czystej, zimnej, takiej prosto ze źródła. Napić się, aż do utraty tchu! Zmyć z siebie zaschniętą krew i piasek. Morskie fale kusiły tylko przez chwilę. Pomyślałem o cienkiej warstewce soli, jaką zostawia na skórze taka kąpiel i wszedłem do wnętrza wyspy. Noc pozawieszała na roślinach krople rosy, które nie zdążyły jeszcze zniknąć. Oblizywałem z liści te drobiny wilgoci. Dawało to tylko chwilową ulgę. Czułem się jak wyschnięta kość na pustyni.
Nie, nie znalazłem wtedy źródła, choć bardzo tego chciałem. Trafiłem na coś zupełnie innego. Szedłem prosto, kierując się w stronę
skórek. Wstałem ostrożnie, by nie obudzić tych dwojga. Marzyłem o wodzie. Czystej, zimnej, takiej prosto ze źródła. Napić się, aż do utraty tchu! Zmyć z siebie zaschniętą krew i piasek. Morskie fale kusiły tylko przez chwilę. Pomyślałem o cienkiej warstewce soli, jaką zostawia na skórze taka kąpiel i wszedłem do wnętrza wyspy. Noc pozawieszała na roślinach krople rosy, które nie zdążyły jeszcze zniknąć. Oblizywałem z liści te drobiny wilgoci. Dawało to tylko chwilową ulgę. Czułem się jak wyschnięta kość na pustyni.<br>Nie, nie znalazłem wtedy źródła, choć bardzo tego chciałem. Trafiłem na coś zupełnie innego. Szedłem prosto, kierując się w stronę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego