Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
dym, porwałem z tacy szklankę z deszczem
i wylałem ją na pana Kleksa. Równocześnie lunął
rzęsisty deszcz, tylko że padał tym razem nie z góry
na dół, lecz z dołu do góry.

Wyglądało to tak, jak fontanna tryskająca z ziemi.

- Śniegu! - wołał pan Kleks. - Śniegu,
bo się spłonę doszczętnie!

Schwyciłem wobec tego szklankę ze śniegiem i wybierając
śnieg łyżką, jąłem okładać nim głowę
pana Kleksa.

Skutek był zdumiewający, gdyż śnieg począł
mnożyć się z taką szybkością, że pokrył
cały park. W tej samej chwili spod śniegu wyskoczyły
wszystkie srebrne widelce i wirując jak opętane, zabrały
się do rzucania kulami ze śniegu. W
dym, porwałem z tacy szklankę z deszczem <br>i wylałem ją na pana Kleksa. Równocześnie lunął <br>rzęsisty deszcz, tylko że padał tym razem nie z góry <br>na dół, lecz z dołu do góry.<br><br>Wyglądało to tak, jak fontanna tryskająca z ziemi.<br><br>- Śniegu! - wołał pan Kleks. - Śniegu, <br>bo się spłonę doszczętnie!<br><br>Schwyciłem wobec tego szklankę ze śniegiem i wybierając <br>śnieg łyżką, jąłem okładać nim głowę <br>pana Kleksa.<br><br>Skutek był zdumiewający, gdyż śnieg począł <br>mnożyć się z taką szybkością, że pokrył <br>cały park. W tej samej chwili spod śniegu wyskoczyły <br>wszystkie srebrne widelce i wirując jak opętane, zabrały <br>się do rzucania kulami ze śniegu. W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego