odświeżał nim twarz po goleniu. Odkąd zakochał się w Zosi, dbał o swój wygląd, pielęgnował długie, nieco falujące włosy, nosił świeże koszule, które sam prał i prasował pożyczonym żelazkiem. Sylwetkę miał smukłą, młodzieńczą, ruchy zgrabne, z marzących oczu wyzierała chłopięcość, przydając uroku dojrzałemu mężczyźnie. Podobał się wielu kobietom, z przyjemnością wodziły za nim wzrokiem, domyślając się w nim gorącego kochanka. Budził w nich czułość, im więcej znały gruboskórnych mężczyzn, tym bardziej ceniły jego delikatność. Między sobą nazywały go "złociutkim grafem" i wierzyły, że przyszedł na świat w herbowej kołysce, co starał się wprawdzie zataić, ale przecież zdradzał go każdy gest. Przodkowie