Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
to
już granica!
Odczekali jeszcze chwilę, potem ostrożnie, na palcach,
cicho jak koty czające się na swą ofiarę, pokonywali zarośla.
Już byli na brzegu. Rzeka płynęła niezbyt szerokim korytem
i tu właśnie, kilkanaście metrów za zakrętem, jak im objaśnił
Słowak, była płytka. Ściągnęli buty i zsunęli się do wody. Szli
wolniutko u nurtem, nie wydając najlżejszego szmeru. Woda
sięgała im ledwie do kolan. Po paru minutach byli już na
drugim brzegu. Szybko schowali się w krzaki, wyjęli z plecaków
ciepłe skarpety, wciągnęli na zmarznięte nogi.
Dokoła zalegała niczym nie zakłócona nocna cisza. Odetchnęli
z ulgą. Najgorsze było poza nimi. Znaleźli się
to<br>już granica!<br> Odczekali jeszcze chwilę, potem ostrożnie, na palcach,<br>cicho jak koty czające się na swą ofiarę, pokonywali zarośla.<br>Już byli na brzegu. Rzeka płynęła niezbyt szerokim korytem<br>i tu właśnie, kilkanaście metrów za zakrętem, jak im objaśnił<br>Słowak, była płytka. Ściągnęli buty i zsunęli się do wody. Szli<br>wolniutko u nurtem, nie wydając najlżejszego szmeru. Woda<br>sięgała im ledwie do kolan. Po paru minutach byli już na<br>drugim brzegu. Szybko schowali się w krzaki, wyjęli z plecaków<br>ciepłe skarpety, wciągnęli na zmarznięte nogi.<br> Dokoła zalegała niczym nie zakłócona nocna cisza. Odetchnęli<br>z ulgą. Najgorsze było poza nimi. Znaleźli się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego