wylądować w loży. Dziewięć miesięcy to dobrze ukształtowana ciąża, powinno się narodzić coś nowego. Tymczasem czuję się jak stary, toruński piernik zawinięty w celofan i przewiązany wstążeczką. Dlatego przyznam, że czuję się trochę nieswojo. <br>Chodzi przede wszystkim o otoczenie. Loża działa na mnie deprymująco. Żeby to jeszcze była jakaś loża wolnomularska, można by powiedzieć: no, miejsce warte grzechu, towarzystwo także niczego sobie. Tymczasem to jest loża honorowa, może nawet bardziej teatralna niż honorowa, bo to przecież w teatralnych dawniej zajmowało się miejsca nie dlatego, żeby oglądać przedstawienie, ale po to, aby samemu być oglądanym. Tam, na scenie, aktorzy wychodzili z siebie