Autentycznej tajemnicy nie da się produkować,<br>powielać ani rozprowadzać w systemie rynkowym. Trzeba się więc<br>zastanowić, czy przypadkiem traktat Sapientia veterum philosophorum...,<br>również pochodzący - jak się wydaje - z wieku XVII, nie należy do<br>takich typowych wytworów duchowej koniunktury. A może do rzadkich<br>wyjątków? W szacownych murach pewnych bibliotek, wśród sędziwych<br>woluminów, podrzemują, utrwalone na papierze, produkty tajemnicy.<br>Wyjmowane stamtąd na światło dzienne, poddawane są brutalnym<br>przesłuchaniom, torturowane dla wydarcia zeznań, które się bez<br>skrupułów rozpowszechnia. Nawet stuprocentowo autentyczne i<br>wartościowe, zapędzone na nowoczesny jarmark, z jego sztuką wyłudzania,<br>włączone w bezwartościowy szum informacyjny, stają się podejrzane.<br> Jednym z zasobniejszych składowisk pism