triumfującą miną witał ich, przykucał, patyczkiem poprawiając przechylone knoty.<br>- Nie jest gorzej jak u innych, prawda, sab? - dopominał się pochwały.<br>- Nawet ładniej - poklepał go po ramieniu Terey - nie poskąpiłeś świec.<br>- Dla Lakszmi trzeba być szczodrym, jeśli ma nas nawiedzić - odpowiedział przymilnie i nieznacznie podał mu rachunek ze sklepu za lampki wotywne.<br>- Dobrze, masz tutaj.<br>- To za dużo, sab - przekrzywił głowę na chudej szyi jak sroka, która nie może w dziobie udźwignąć kości.<br>- Weź wszystko. Za to, że pomyślałeś.<br>- Och, sab, twoje szczęście jest naszym szczęściem, ty wiesz. Czokidar się żeni, bo ma dobrą pracę, moja cała rodzina ciebie, panie, błogosławi. I